Gdy wczoraj rano ladowalismy w Bandar Seri Begawan (stolicy Sultanatu Brunei), nie wiedzielismy czego tak naprawde sie spodziewac. Nie jest to z pewnoscia turystyczna Mekka; i jedyna informacja, ktora mozna latwo znalezc mowi, ze jest nieprzyzwoicie drogo.
Postanowilismy wiec spac na plazy, a z lotniska zlapac stopa, a ze w tym kraju podobno przypada 3.2 auta na obywatela, nie bylo z tym ciezko. Zaden autostopowicz nie powinien wybrzydzac w stylu "nie ma gwiazdy? nie ma JAZDY"; nam sie jednak zatrzymalo juz pierwsze auto, z gwiazdka :P. Dobry poczatek.
Najpierw podeszlismy do najwiekszego meczetu na Borneo, ktory z daleka wcale nie wyglada imponujaco.
Jednak im blizej, tym efekt bardziej zapierajacy dech w piersiach:
Nastepnie szybki spacer autostrada do samego centrum:
BOMBA, czyli straz pozarna:
Najbardziej znany zabytek Brunei - meczet Imara:
Drugi dzien zaczelismy od zwiedzania Kampung Ayer, czyli wioski wodnej, a takze wycieczka lodka do dzungli, gdzie widzielismy nosacze (malpy z wielkimi nosami, ale niestety za daleko, by zrobic dobre zdjecie), jaszczurki, czaple. Zycie w dzungli jest glosne:
Okazalo sie rowniez, ze nie musimy spac na plazy. Noclem w schronisku mlodziezowym kosztuje 10$ brunejskich, tj ok 25zl. Schronisko ma nawet basen.
Brunei to panstwo, ktorego podstawa bogactwa jest ropa. Przepych widac na kazdy, kroku. Poniewaz to panstwo skrajnie islamskie nie mozna tutaj kupic alkoholu, nie istnieja inne miejsca kultu (oprocz swiatyni chinskiej), oraz wszedzie dominuje jezyk arabski:
Jutro powrot do Kuala Lumpur; w poniedzialek rano przelot do Chin
Islamski Licheń :P A obok szałasy i bieda...
OdpowiedzUsuńCzesc! W jaki sposob mozna sie z Wami bezposrednio skontaktowac? Szukalem maila lub formularza kontaktowego, jednak bez efektu
OdpowiedzUsuńtalaga.jasiek@gmail.com
OdpowiedzUsuń