Na wstępie chciałbym przeprosić za przerwę, która nastąpiła w aktualizacjach bloga. Przyczyn było kilka, a między najważniejszymi: Ramadan, brak dostępu do sieci i urządzanie swojego „gniazdka”. A właściwie „gniazdek”, bo nie ma możliwości by mężczyzna mieszkał z kobietą przed ślubem. Mieszkamy zatem w tym samym budynku, w odległości jakiś 50 metrów.
Na lotnisku w Dżakarcie odebrali nas pracownicy Ministerstwa. Dali po 50$, wsadzili w auto do hotelu i życzyli powodzenia. Hotel okazał się też niczego sobie. Niestety rano powrót na lotnisko i lot do Bandar Lampungu. Na lot czekaliśmy prawie 4h, bo podwózka była z hotelu jedna, a nasz lot najpóźniej; za to najkrótszy. Lecieliśmy 27 minut. Z koordynatorem, podejrzewam, że często się będzie pojawiał na tym blogu – na imię ma Dedi, udaliśmy do miejsca gdzie mamy spędzić to półrocze.
Mój pokój: łóżko z pościelą Juventus – la vecchia signora, szafka śmierdząca lakierem i coś na kształt biurka, ale tak wielkie, że laptop się nie zmieści. W pokoju jest również łazienka: toaleta a la „Orzeł z Wisły” i prysznic. No i zapomniałbym o najważniejszym: mam duże okno! No może średnie, ale to i tak luksów.
Marioli pokój nr 1 okazał się taką norą, że przejdźmy od razu do opisu pokoju nr 2. Obecny pokój jest z przeznaczenia dwuosobowy, co sprawia, że nie dość, że jest duży to jeszcze wszystkiego ma dwa.
Nazajutrz pojechaliśmy z naszą gospodynią do centrum handlowego (!! tak !! tak !!) na lekkie zakupy, mające podnieść standard ze „spartan”, na „ujotowski akademik”. Ponieważ różnica między standardami niewielka, to i zakupy nie były wielkie: wiatrak, czajnik, przedłużacz,etc..
Na Universitas Lampung, w skrócie UNILA, trwa tydzień orientacyjny. Poznajemy ludzi, budynki, władze uczelni i całą masę studentów.
Zajęcia ruszają 1 września. Więc za chwilkę kończą się nam wymarzone wakacje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz