Miasto jest zdecydowanie za duże, żeby obejść je w jeden dzień; zwłaszcza kiedy dają o sobie powoli znać trudy podróży. Oboje jesteśmy lekko podziębieni (motor + klimatyzacja), obolali (motor + plecak + czas trwania podróży), niewyspani. Jutro przelot do Kuala Lumpur, następnie weekend w Brunei, a już w poniedziałek radykalne zimno - Chiny.
Tymczasem zapraszam na spacer po Singapurze:
godzina 8:30 - już po śniadaniu ruszamy w stronę Civil District; gdzie stara architektura sąsiaduje z nową
Budynek Parlamentu
Katedra świętego Andrzeja
10:00 - znów w okolicach Marina Bay; panorana miasta
Kariatyda XXI wieku
Oznaki luksusu
Diabelski Młyn, podobno najwyższy na świecie
Ahoj Kapitanie...
W całym mieście jest system monitoringu ruchu drogowego, który umożliwia precyzyjnie określić czas potrzebny aby dotrzeć do strategicznych punktów miasta.
12:00 Dzielnica Arabska - meczet Sułtana
Postkolonialne
meczet zagubiony wśród wieżowców
na granicy kultur
po szybkim obiedzie wizyta w ogrodzie chinskim...
... i japońskim
16:00 Największy na świecie park żółwi...
... które wiedzą, że dużo mięsa nie może się tak po prostu zmarnować
Gęsto jak w zupie
19:00 powrót do Chinatown, kolacja, zakupy, pakowanie.
Nie udało nam się wybrać do Little India (stwierdziliśmy, że orginał w lipcu i sierpniu wystarcza) i na Orchard St. - najdroższą ulicę miasta. Cóż. Nadrobimy kolejnym razem
jaki zółwik!!!!! slodziak
OdpowiedzUsuń