wtorek, 16 listopada 2010

Jakarta, czyli nie taki diabel straszny jak sie ma przewodnika

Podroz z bandaru do Jakarty, przebiegala zle od samego poczatku. po pierwsze busik okazal sie ruina, do tego wszyscy w nim palili, a do pelni szczescia utknelismy w gigantycznym korku przed odprawa promowa, ktora z powodu burzy i fal zostala wstrzymana. tak wiec, zamiast przybyc do stolicy o swiecie, bylismy dopiero wczesnym popoludniem.

Nasz gospodarz i mistrz, David, odebral nas z terminalu. Zbawczy prysznic i juz na miejsce spotkania z... NINA! Zatem kawa na dzien dobry w Starbucksie z widokiem na nowoczesne centrum miasta, pozniej zakupy w olbrzymich sklepach, ostatecznie impreza w srodowisku couchsurferow. Dzien w pelni udany.





Niedziela to okres "intensywnego zwiedzania". Planowalismy wstac skoro swit, ale jakby na to patrzec, troszke nie wyszlo. Bylismy na nogach dopiero o 10 :-).

Kolejnosc:
Monas, czyli pomnik narodowy



Katedra



Najwiekszy meczet w Azji poludniowo - wschodniej



Druga czesc dzielnicy nowoczesnej, gdzie dolaczyl do nas przyjaciel Davida /na zdjeciu oczywiscie Nina :P/



Taman mini, czyli park gdzie mozna zobaczyc charakterystyczna architekture kazdej czesci kraju, pokosztowac potraw (np lodow z czerwonej fasoli) i w ogole spedzic kupe czasu daleko od gwarnego centrum.













W drodze powrotnej David dostal mandat, moim zdaniem tylko dlatego, ze wiozl bialych... musielismy tez odstawic Nine na dworzec, bo niektorzy maja w poniedzialek zajecia... My zas udalismy sie do Chinatown i na stare miasto, by zamknac zwiedzanie rozowym drineczkiem w najbardziej prestizowej knajpie w miescie...







W poniedzialek odwiedzilismy ambasade chinska zostawiajac wnioski wizowe i udalismy sie na lotnisko. Lot na polnocna polkule, gdzie wlasnie siedzimy byl nieprzyjemny, trzeslo, blyskalo i w ogole bylo dosc wymiotogennie. nie ma to jak 2h w burzy :-/.

teraz zwiedzamy Medan a dzis jedziemy do dzungli popodgladac orangutany!

6 komentarzy:

  1. How exciting! Hope you have an awesome time!
    Asia Voll

    OdpowiedzUsuń
  2. mademoiselle_margot16 listopada 2010 17:56

    ja też chcę tam pojechać!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak widać, nareszcie jakiś powiew cywilizacji. Jest gdzie się zabawić, pomodlić, czy odpocząć od gwaru miasta. Mogliście poszukać sobie uniwersytetu w Jakarcie a nie w Lampung to byście mieli namiastkę życie erasmusów w Europie :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że na podstawie kolejności umieszczonych zdjęć przez Jaśka można sformułować katalog jego wartości ;)


    1. Monas, czyli pomnik narodowy- naród, ojczyzna, patrotyzm !

    2. Katedra - religia, oczywiście chrześcijańska!

    3. Najwiekszy meczet w Azji - inne religie, tolerancja, ekumenizm.

    4. Druga czesc dzielnicy nowoczesnej - pieniądze, praca, prestiż.

    5. Taman mini, czyli park - rozrywka, podróże, poznawanie nowych kultur.

    6. w najbardziej prestizowej knajpie - luksus, używki, przyjemności.

    Kto się zgodzi ?

    OdpowiedzUsuń
  5. jak zawsze się z Tobą nie zgadzam i tym razem wcale nie dlatego, że taką mam zasadę ogólną:P

    OdpowiedzUsuń
  6. tez sie nie zgadzam :P

    tylko z jednym punktem, ale zawsze :P

    OdpowiedzUsuń