Popoludnie minelo pod znakiem najwiekszego wodospadu Indonezji (ok 120 metrow), Sipisopiso /to nie jest agitacja wyborcza przed niedziela/. Najpierw niepozorny widok z parkingu, ktory zupelnie mi nie wystarczyl i wpadlem na pomysl zejscia na dol.
Mokro, slisko, a na dole taka chmura, ze zyczylbym sobie aby prysznice w tym kraju tak dzialaly, ale jedno jest pewne: BYLO WARTO!
Pozniej "tylko" droga na gore i juz pewna satysfakcja.
Musze przyznac, ze ostatnie 3 dni to najlepszy czas jaki do tej pory spedzilem w Indonezji. A juz jutro przed nami oslawione jezioro Toba, ktorego skrawek widzielismy juz dzis z wodospadu...
jedno jest pewne: bedzie sie dzialo!
Ekstra!!
OdpowiedzUsuń