środa, 20 października 2010

Jeden dzień z życia studenta na UNILA

o wschodzie słońca


budynek rektoratu i biura międzynarodowego, gdzie mamy zajęcia 2x w tygodniu


część naszej grupy i dwójka nauczycieli - wolontariuszy po prawej,


błogosławieństwo w czasie deszczu


mina nauczyciela, gdy po raz kolejny mylisz słówka,


nie ma to jak posiedzieć i pokontemplować wyniki z egzaminu...


nie wyjdziesz, aż nie zrobisz zadania domowego!


Architektura Lampungu, przykład w Muzeum Prowincji


starfruit na drodze po drodze do domu?


chmura, czyli znak, że to już popołudnie, deszcz prawie murowany.



A kto wątpi, że Indonezja to kraj mlekiem i miodem płynący, niech wytłumaczy mi, dlaczego torebki louis vuitton walają się po śmietnikach akademickich?

5 komentarzy:

  1. Jaśku, przywykłem nie zazdrościć niczego ludziom, ale Ty zaliczasz sie do tych niewielu osób, do których żywię to parszywe uczucie:P
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. kurczę,mam tak samo jak przedmówca, ale się nie przyznawałam xd

    OdpowiedzUsuń
  3. przepraszam i zapraszam... :D
    a na ryjoksiążce założę grupę "Ci, co nienawidzą Jaśka T. za jego ciągłe wyjazdy"

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu ale na każdym zdjęciu z autochtonami Mariola wygląda jak wielkolud :P

    Poza tym ten indonezyjski chyba nie jest taki trudny skoro Rektorat to Rektorat a Muzeum to Museum :D

    OdpowiedzUsuń
  5. jezyk jest calkiem ok :P
    wiele slow jest podobnych

    a co do wielkoluda to lepiej brzmi po prostu wielki czlowiek :P

    OdpowiedzUsuń