Sprawę internetu rozwiązano. Nie powiem, żeby jakoś korzystnie cenowo dla nas, ale najważniejsze, że dostęp do świata przywrócony. Znów można pisać, odpowiadać na maile, tracić czas na facebooku i przeglądać prognozy pogody, serdecznie Wam współczujemy...
Otrzymaliśmy w końcu pełny harmonogram! Sprawa wydaje się być ciężka swoją drogą bo zajęcia 5 dni w tygodniu, to brzmi poważnie. Na szczęście uczelnia znalazła dla nas trochę czasu codziennie rano lub przedpołudniem, więc zostaje czas na basen:P.
Weekend spędziliśmy w Kaliandzie. Oto krótka relacja:
- piątek:
Wyjazd z Bandaru skoro świt, bo przed 9 byliśmy już na dworcu. Jedziemy w 4: Eliz - Amerykanka, Tayuko - Japonka, no i my. Stanowimy lokalną sensację, wszyscy się na nas gapią i robią zdjęcia... Podróż zajęła dłużej niż zwykle, ale ponieważ próbowałem rozkminić obsługę nowego telefonu - nawet nie zauważyłem opóźnienia. Spragnieni morza i słońca przychodzimy na plażę... a tu prąd wniósł do naszej rajskiej zatoczki brudy z całej cieśniny chyba. Ogólnie nieciekawie...
- sobota:
Aby uniknąć walki z brudem - postanowiliśmy pojechać motorami do Pantai Canti, wioseczki oddalonej o ok 20km, skąd można zobaczyć Krakatau, wulkan, który w 1883r. o mało nie zniszczył naszej planety. Ostatnia zanotowana erupcja miała miejsce w zeszłym roku; więcej info o tym magicznym wulkanie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Krakatau
Niestety od 2006r. nie można się wspiąć do samego krateru, możliwe jest jednak wejście do mniej więcej połowy wysokości. Wycieczka na Krakatau jeszcze przed nami. Niestety nie miałem z sobą aparatu, a o zdjęcia Eliz nie mogę się doprosić...
Pantai Canti słynie z gorących źródeł i ładnej plaży. Samo słowo Pantai oznacza plażę. My wybraliśmy gorące źródła ulokowane już w morzu, tuż obok brzegu. Zabawa była przednia, a że czasem robiło się zbyt ciepło - hop do wody. I tutaj największa niespodzianka! W pobliżu źródeł rozwija się niewielka rafa koralowa. Mnóstwo kolorów, zwierzątek i niesamowitych kompozycji. Pierwsze nurkowanie na rafie ZALICZONE!
niedziela:
minęła pod znakiem plaży eMBe. Najładniejszej plaży w regionie. Niestety wygoniła nas z niej nadciągająca wielka burza...
tutaj już opanowałem funkcję aparatu w telefonie więc o to kilka zdjęć z eMBe.
Coraz mniej was lubię!
OdpowiedzUsuńMY CIEBIE CORAZ BARDZIEJ!
OdpowiedzUsuń