sobota, 30 października 2010

Way Kambas, czyli słonie, Słonie i Sasa, czyli indonezyjska wersja pożegnania z Afryką

UNILA zaczęła realizować swoje obietnice, w tym tę związaną z wyjazdem do parku narodowego Way Kambas. Najwyższy czas, bo właśnie dziś przypada... POŁOWA naszego wyjazdu...

Way Kambas słynie z rezerwatu słoni sumatrzańskich, najmniejszych słoni świata. Część z nich mieszka na wolności, część na terenie rezerwatu, część zaś jest poddawana tresurze. Największą atrakcją są słonie grające w nogę. Skuteczność na poziomie 75%. Aż miło popatrzeć, bo to jest football, a nie to co robią podopieczni Smudy...



Droga wcale nie wygląda jakby prowadziła do największej atrakcji turystycznej prowincji. Nic dziwnego, że 100 km jedzie się prawie 4h...



Wśród wielu słoni, które udało się nam dziś zobaczyć, sfotografować i utulić, najlepsze wrażenie zrobiła "malutka" Sasa - trzyletnia i uśmiechnięta słonica, która podczas naszego spotkania zdążyła mnie ucałować i obślinić. Pomimo wielokrotnych zapewnień trenera, że Sasa waży więcej niż 7 kilo i nie mogę jej wziąć jako bagaż podręczny, plan jej porwania, przepraszam, wyzwolenia, się tworzy...

Dodać należy, że świetnie ułożona słonica, której imię mi wyleciało, tak jak podnosiła na trąbie swego opiekuna /na zdjęciach pan w pomarańczowym/, chciała też podnieść mnie... Nie dałem się, wykupując się 2 bananami :-].





























Zainspirowana sukcesami pedagogicznymi w tresowaniu ssaków, Mariola podjęła próbę zachęcenia dzików to pokazania jakiś trików. Można powiedzieć, że się udało: z zachwycającą zręcznością jedzą banany i rozłupują podebrane turystom kokosy...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz