W końcu udało nam się zorganizować grupową rozrywkę. Wybór padł na karaoke, czyli prawdziwe azjatyckie szaleństwo. Mała, prywatna salka, 7 studentów /Tayu niestety wyeliminowała choroba/ i jeden znajomy, później również Dedi.
Najpierw sztywno troszkę, jakieś nieśmiałe próby śpiewania nieśmiertelnych hitów, później jednak głośniej, odważniej, z elementami tańca. W końcu dwie godziny dobrej zabawy.
Po wszystkim warto wrzucić troszkę jedzonka do pustego żołądka. Ja zdecydowałem się na... sok pomarańczowy. Przecież było już późno i zaraz trzeba było spać, a jedzenie na noc jest niezdrowe. Mariola i Digdem wybrały coś co przypominało wielkie ciasto. Pływało w maśle, miało na sobie banana, orzechy, czekoladę i żółty ser. ŚWIETNE, ale dla mnie zdecydowanie za słodkie....
No karaoke to poważnie zazdroszczę. Bardziej niż polo na słoniach (to jutro aktualne?) xd
OdpowiedzUsuńaktualne :P
OdpowiedzUsuńacz dziś slyszałem, że nie polo a football :P
ale ciiiiii
nie zdradzajmy.
ps
widzialas jaki utwor wybralem :P?
Ella ella e-e-e xd
OdpowiedzUsuńMoja szkoła xd
Od Sylwestra u Ciebie mój sentyment do tego kawałka wzrósł 30-krotnie xd
mój też xD.
OdpowiedzUsuńi jakoś dziwnie kojarzy mi się z Tobą :P
No przecież to oczywiste! Po prostu pamiętasz najlepsze wykonanie na żywo ever xd
OdpowiedzUsuńbrakowało tego wczoraj. oj brakowało....
OdpowiedzUsuńpo raz kolejnym powtarzam - wpadnijże tu!