niedziela, 19 września 2010

Solo, czyli w końcu ciepło i zurabnizowanie

Po tygodniu spędzonym w otoczeniu różnych gór i wulkanów przyszedł czas na miasto. Solo to miasto o którym krąży wiele plotek. Najważniejsza dla nas to informacja, że gdzieś w Solo można kupić alkohol wysokoprocentowy i rzekomo w całkiem ludzkiej cenie. Poszukiwania nie były zbyt intensywne, więc i całkowity brak rezultatu nie powinien dziwić...

Zaczęliśmy od zwiedzania meczetu. Dla ilustracji dlaczego codzienne wzywanie na modlitwę i sama modlitwa bywają dla nas, irytujące niechaj posłuży poniższe zdjęcie:



Następnie największa atrakcja Solo - Kraton sułtański. Czyli Starosielce Duże. Nawet Wielkie.





Krótka wizyta w McDonaldzie, by odpocząć od ryżu... a tutaj, zamiast frytek, ryż! na szczęście jako opcja do wyboru, a nie przymus



Zachód słońca przy głównej ulicy.



Prawdziwy pałac, czyli dom drugiej rodziny w mieście. Nadal używany.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz