piątek, 17 września 2010

Świątynie na górze Songo, gdzie przywitaliśmy rok 1431.

Gdy przyjechaliśmy do miasteczka Bandungan, gdzie przyszło nam spędzać Idul Fikri – święto końca ramadanu, czyli Nowy Rok, lało niewyobrażalnie mocno, a ulicami płynęły rzeki. Nie ucieszyła nas więc wiadomość, że do świątyń na górze Songo zostało nam jakieś 6 kilometrów wspinaczki; oj zdecydowanie nas nie ucieszyła. Do tego okazało się, że z powodu świąt żaden publiczny środek transportu tam nie dojedzie.

Nic więc dziwnego, że gdy zobaczyłem skręcającego w naszą stronę minibusa, rzuciłem się mu prawie pod koła. Okazało się, że w środku znajduje się grupa pielgrzymów jadąca własnym autem właśnie do świątyń. Pielgrzymi okazali się być gośćmi z ... Indii, więc i wspólnych tematów nie zabrakło. Panowie za darmo więc podwieźli nas pod samą bramę główną, w okolicach której bez trudu znaleźliśmy nocleg.

Kto rano wstaje temu Allah daje. Podeszliśmy do kas biletowych koło 7:30 rano, sprawdziwszy uprzednio, że czynne są od 6. Niestety nikogo nie zastaliśmy, a jakiś miły Pan pokazał nam, żebyśmy wchodzili. Pomyśleliśmy więc, że to pewnie promocja związana ze świętami. Gdy zeszliśmy przed kasą była grupa ludzi i każdy płacił za bilet....

Wśród świątyń są również gorące źródła, gdzie strudzeni wędrowcy mogą zaczerpnąć odpoczynku.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz