wtorek, 28 grudnia 2010

Sumba i problemy z nternetem

zyjemy.
Jestesmy wlasnie na Sumbie. Oprocz pol ryzowych, koni, bawalow, grobowcow i niesamowitej ceremonii pogrzebowej to niewiele wiecej tutaj jest.

Internet jest tak wolny, ze nawet nie podejme proby zaladowania zdjec.

W II dzien swiat opuscilismy Gili i po 13h dostalismy sie do Denpansar, gdzie goscili nas dobrodzeje z Polski. Nastepnego ranka samolot na Sumbe: samolot z taaaakimi wielkimi smiglami, lotnisko docelowe jakby drozka polna. Folklor pelna geba. Pozniej przejazd do Waikabubaku, gdzie jestesmy teraz. Po znalezieniu hotelu otrzymalismy rewelacyjna wiadomosc: JEST POGRZEB! a ze to najwieksza atrakcja tej wyspy to natychmiast ruszylismy. Zabijanie bawolow jednak troszke nas przeroslo...

Jutro przejedziemy na drugi koniec wyspy, aby porozgladac sie za promem na Flores...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz