czwartek, 2 grudnia 2010

Z rozmyślań przy śniadaniu. Islam.



Odbyłem ostatnio kilka rozmów, zarówno z czytelnikami bloga, jak i z ludźmi tutaj. Zostało mi między innymi zasugerowane, że prawie na każdej karcie tego bloga widać "białość" autora i wielką niechęć do islamu. Wzburzyło mnie to dość solidnie, bo moja niechęć do islamu nie jest ani o krztynę większa niż do innych religii. Jest może nawet mniejsza, gdyż islam cały czas mnie fascynuje, cały czas jest tajemniczy i nieznany, poza teorią.



Zaczęło się wszystko od stwierdzenia, że osobiście żałuję, że w Polsce jest tak mało muzułmanów, bo częstszy z nimi kontakt "oswajałby" nas z ich kulturą; co bezpośrednio wpłynęłoby na większą tolerancję i otwartość; zapewne dwustronnie. Rozmówca I, którego nie ujawniam, bo nie wiem czy jestem do tego uprawniony - lecz serdecznie pozdrawiam, się oburzył podając 3 argumenty:
- islam jest zbyt ekspresyjny i wojowniczy;
- między nami jest kulturowa przepaść;
- imigranci tworzą getta, bez szans na jakikolwiek ślad asymilacji.

Moim zdaniem, co akcentuję, bo nie jest to oparte na żadnych naukowych badaniach, lecz mojej zwykłej obserwacji (dokonywanej zarówno w Europie, jak i Azji), żaden z tych argumentów nie jest w pełni prawdziwy.



Islam nie jest zaborczy w stopniu większym niż np. gloryfikujące pokoje rozwiązania chrześcijaństwo. Nie istniały islamskie wielkie organizacje ewangelizujące (koranizujące?) ludzi w obcych landach. Nie prowadzono misji na innych kontynentach, nie palono innowierców, nie wybijano całych cywilizacji. Oczywiście islam rozprzestrzeniał się szybko; jednak nie przez "religię dla religii", tylko z podbojem terytorialnym. Czy to lepiej niż chrześcijańskie misje w Chinach? Moim zdaniem tak. Współcześnie raczej możemy mówić o emigracji niż ekspansji. No chyba, że zdobyliśmy Wyspy i faktycznie mamy nowe województwo.



Przekonanie o różnicach kulturowych jest o tyle powszechne, o ile bardzo dyskusyjne. Który bowiem element czegoś, co roboczo nazwijmy kulturą islamu, przeszkadzać może w relacjach z muzułmaninem jako sąsiadem?
Zasłonięta kobieta?
Modlitwa?
Halalowe jedzenie?
Mieszkając tutaj od ponad 3 miesięcy nie widzę przeszkód...
Trzeba jednak zrobić 2 rozróżnienia, o których łatwo zapominamy.
I. Nie ma dwóch identycznie myślących muzułmanów. Jakieś 98% Polaków jest ochrzczonych. Około 1% z nich walczyło pod krzyżem; a w świat poszło, że 98% tam było. W Indonezji, która jest największym muzułmańskim państwem świata, jest około 80% muzułmanów... więc jak można używać słowa "każdy?" Fanatyzm religijny nie jest cechą charakterystyczną Islamu. To cecha niektórych ludzi. Najczęściej złych.

II. Przywiązanie wyznawców do Koranu, tradycji i zasad moralnych nie jest ani dobre, ani złe. Nie ma w tym fanatyzmu. Owszem, denerwują stwierdzenia takie jak "największym grzechem białego człowieka jest teoria ewolucji, człowieka stworzył Allah". Ale na prawdę sądzę, że każdy wolałby mieszkać z dobrym muzułmaninem, niż z zachlanym chrześcijaninem.

Czy za kilka lat Europa więc będzie wyglądała tak? O europejskim śnie Indonezyjczyków wkrótce

4 komentarze:

  1. Zgadzam się! I jeszcze przychodzi mi do głowy:
    można się krzywić i wydziwiać, ale jedno nie ulega wątpliwości: ich religia i prawo naprawdę chronią młode dziewczęta przed zdziczeniem, i "zdziwczeniem", nie mówię oczywiście o ekstremalnych wypadkach skrajnej agresji wobec kobiet. Mnie włos dęba staje na widok tego, co się u nas (w "cywilizowanych" podobno krajach) dzieje z nastolatkami i codziennie się cieszę, że nie mam córki. Nie wyobrażam sobie, co będzie dalej, jeśli wszystko będzie szło w kierunku, w jakim idzie.
    A co do chrześcijaństwa w Polsce? Chyba na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które postępują zgodnie z tym, w co wierzą, natomiast 98% moich znajomych to zadeklarowani katolicy. I co? Wielkie, wielkie NIC!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmówca postanowił się ujawnić oraz stanąć w obronie swoich poglądów do których z cała stanowczością się przyznaje. Oczywiście nie jest to dobre miejsce na taką dyskusję a i poglądy czy tezy podane przez Autora bloga są dość wybiórczo wyciągnięte z niedokończonej rozmowy ( którą Rozmówca ma nadzieję dokończyć i przedstawić w całości swoje stanowisko w tej sprawie).
    Krótkiego komentarza wymagają następujące kwestie:

    "białość" autora i wielką niechęć do islamu – warto zdefiniować słowo „niechęć” bo jeśli niechęcią ma być brak pochlebnych opinii dotyczących danej kwestii to chyba nie o niechęć tutaj chodzi. Czy sam stosunek obojętny to już niechęć? Czy brak gloryfikacji danego stanowiska, poglądu, religii to jest automatycznie niechęć? Chyba nie.

    częstszy z nimi kontakt "oswajałby" nas z ich kulturą; co bezpośrednio wpłynęłoby na większą tolerancję i otwartość – jak pokazuje przykład państw europejskich jest to pobożne życzenie. Ani we Francji ani w Niemczech nie doszło do większej tolerancji, wręcz przeciwny częstszy i bardziej intensywny kontakt z muzułmanami pogłębił tylko narastające od lat w kwestii imigrantów problemy i wzajemny brak ( po tylu latach wspólnego mieszkania ) zrozumienia.
    nie palono innowierców, nie wybijano całych cywilizacji. – za to wcielano przymusowo chrześcijańskich chłopców do armii Janczarów, którzy stawali się niewolnikami władcy. Nie wspominając że podbite ludy przymusowo przechodziły na islam. Zarówno jedna jak i druga wielka religia robiła w pewnym okresie rzeczy niepochlebne, czy warto do tego wracać?

    Oczywiście islam rozprzestrzeniał się szybko; jednak nie przez "religię dla religii", tylko z podbojem terytorialnym. Czy to lepiej niż chrześcijańskie misje w Chinach? –moim zdaniem nie. Misje w Chinach były jednak dużo bardziej pokojowe niż podbój terytorialny…

    Trzeba jednak zrobić 2 rozróżnienia, o których łatwo zapominamy.
    Nie ma dwóch identycznie myślących muzułmanów – pewnie i nie ma ale jest jeden Koran, który stanowi zbiór prawa dla każdego. Co oznacza, że bez względu co kto myśli powinien podporządkować się temu co jest napisane w Koranie. A zatem dwóch identycznych muzułmanów nie ma, ale jest ta sama zasada i którą Ci dwaj nieidentyczni muzułmanie powinni stosować.

    Przywiązanie wyznawców do Koranu, tradycji i zasad moralnych nie jest ani dobre, ani złe. Nie ma w tym fanatyzmu. – ależ oczywiście, że jest w tym fanatyzm. Biorąc na szybko fragment Koranu mówiący o apostazji. Wg szkoły tradycyjny, apostatę należy uśmiercić. Zgodnie natomiast z nowszymi tłumaczeniami i interpretacjami należy jedynie go nakłaniać żeby tego nie robił. Co w praktycy prowadzi do tego, że ilu interpretatorów tyle interpretacji… Czyli przywiązanie do tradycji prowadzi w prosty sposób do fanatyzmu.

    Jednym słowem, z szacunkiem do wszystkich wydaje mi się, że należy zauważyć nie tylko pozytywne strony pewnego zjawiska ale również negatywne. Bezkrytyczna tolerancja prowadzi do absurdu a pogląd, że brak aprobaty dla czegoś jest równoznaczny z niechęcią jest poglądem fałszywym. Nie ma religii lepszych i gorszych. Wszystkie religię są równe i są idealne dla ludzi żyjących na danym terytorium, wychowanych w kulturze, która koreluje z dana religią. Jeśli natomiast dochodzi do starcia tych dwóch kultur, skrajnie różnych nie można oczekiwać porozumienia i współpracy ale konfliktu, czego dowodzi nie tylko sytuacja w Europie ale również np. w Iraku, gdzie zachodni system rządzenia zupełnie się nie sprawdza. Oczywiście nie twierdze, że muzułmanie nie powinni w ogóle żyć w Europie, ale powinni akceptować prawa i zasady w tej Europie panujące.

    Pozdrawiam a Autora bloga zachęcam do dokończenia rozmowy w bardziej bezpośredni sposób.
    Nique

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaśku i widzisz co narobiłeś? Przez Twoją nieopatrznie zamieszczoną notkę musiałam odbyć wczoraj/dzisiaj z przedmówcą rozmowę (śmiem twierdzić) porównywalną do waszej kultowej dysputy o różnicach miedzy religią a filozofią. Teraz będę cały dzień niewyspana i nie do życia. Wszystko Twoja wina!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. tez uwazam ze misje w chinach byly jak najbardziej ok, chyba ze masz na mysli ta cala bande innych europejczykow ktorzy utorzsamiani z chrzescijanstwem narobili duzo szkod... ale to troche inna bajka. i w ogole twoja wypowiedz jest jak najbardziej antychrzescijanska :). z pozdrowieniami / gofer

    OdpowiedzUsuń