Bukittingi to miejsce bardzo rekomendowane, zarówno przez Lonely Planet, jak i przez spotykanych po drodze podróżników. Zawsze gdy słyszę, że coś się podoba wszystkim, zapala się we mnie lampka ostrzegawcza, mówiąca "nie". Tym razem jednak muszę przyznać, że miasteczko jest bardzo przyjemne.
Największą atrakcją turystyczną są dowody zbrodni japońskich zbrodni wojennych. Wielkie, drążone we wzgórzach tunele służyć miały ochronie przed bombardowaniami. Tworzyli je przywożeni z Jawy i innych odległych wysp niewolnicy. Mordowano ich gdy przestawali być użyteczni.
Wejście do tuneli jest teraz otoczone parkiem "panorama", z którego widok jest na prawdę imponujący. Do tego park jest domem dzikich, półdzikich oraz nie dzikich ani za grosz małp.
Na bukittingdzkim rynku stoi Big Ben. Niestety, z powodu uszkodzeń po trzęsieniu ziemi, nie można wejść na górę i zobaczyć widoku w pełni. Jednak to co widać z samego rynku robi całkiem niezłe wrażenie: 2 wulkany, dolina krasowa, do teg dojazd na plażę zajmuje tylko godzinę.
Do tego jeszcze kuchnia, czyli tradycyjne jedzonko z Sumatry Zachodniej uważa się za najlepsze w całej Indonezji. Ja zakochałem się w Rujaku, czyli sałatce ogórkowo-owocowej podawanej z bardzo ostrym sosem. Mniam
Wszystko to sprawia, że Bukittingi to dobre miejsce na spędzenie dnia lub dwóch.
A jak wygląda typowa "artystyczna fryzura" młodych adeptów sztuki? :)
OdpowiedzUsuńposzukam fotek. na pewno jakieś są :P
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Czekam zatem:)
OdpowiedzUsuńachhh
OdpowiedzUsuńpadangowej awangardy nie mam!
moze byc lampungowa?