piątek, 19 listopada 2010

Slizgawka i wspinaczka

Popoludnie minelo pod znakiem najwiekszego wodospadu Indonezji (ok 120 metrow), Sipisopiso /to nie jest agitacja wyborcza przed niedziela/. Najpierw niepozorny widok z parkingu, ktory zupelnie mi nie wystarczyl i wpadlem na pomysl zejscia na dol.

Mokro, slisko, a na dole taka chmura, ze zyczylbym sobie aby prysznice w tym kraju tak dzialaly, ale jedno jest pewne: BYLO WARTO!













Pozniej "tylko" droga na gore i juz pewna satysfakcja.

Musze przyznac, ze ostatnie 3 dni to najlepszy czas jaki do tej pory spedzilem w Indonezji. A juz jutro przed nami oslawione jezioro Toba, ktorego skrawek widzielismy juz dzis z wodospadu...

jedno jest pewne: bedzie sie dzialo!

1 komentarz: